Słońce i światło w gruncie rzeczy ma dla mnie ogromne znaczenie. Kontrast światła i cienia również. Padający na sufit cień statywu, wielkiego trójnogiego pająka, kiedy zasypiam, tęcze tańczące w pokoju, a gdy szukam źródła, znajduję dawno zapomnianą płytę cd. Odbicia w psiej metalowej misce z wodą, kiedy zastanawiam się jak fascynujący byłby świat, gdyby miał tak dziwne i sferyczne kształty jak owe odbicia, za każdym razem obiecuję sobie, że w końcu zrobię zdjęcie.
W zimie, okres świąteczny, i światło diod odbijające się w łańcuchach i bombkach, piękne. Ale najpiękniejszy jest śnieg - śnieg w mroźną noc, kiedy skrzy się i mieni w świetle księżyca, a ja nie potrafię uchwycić tego na zdjęciu i zatrzymać na zawsze. Uwielbiam to iskrzenie, uszczęśliwia mnie.
Słońce w sobotę i niedzielę rano, w sobotę, dodaje mi energii, w niedzielę, rozleniwia mnie, sprawia, że czuję się rozkosznie, że wyciągam się w plamach słońca na podłodze i czuję jak kot, ciepło, leniwie, rozkosznie i zmysłowo.
No comments:
Post a Comment