Tuesday, January 20, 2009

Je tres soupire pour toi!

 

 

 

 


Marzą mi się wakacje…

Co tam marzą, one mi się śnią po nocach i wdzierają w każdą myśl w ciągu dnia! Gdy zamykam oczy pod powiekami widzę błękit nieba, lazur morza, zieleń palm i majaczące się góry w oddali. Niemalże czuję zapach tego lekko dusznego, wilgotnego powietrza w ciągu dnia i tak wspaniale odświeżającego po zachodzie słońca.

Wsłuchuję się w ludzkie rozmowy, by usłyszeć gdzieś, gdziekolwiek, chociaż strzępek dialogu w tym najcudowniejszym języku pod słońcem…

Każdy samolot przelatujący mi nad głową sprawia, iż drżę w oczekiwaniu na dzień pakowania się, na wyjazd, ach…

Tymczasem, rzeczywistość jest białośnieżnopluchowoszara.

Zimno.
Ja, chora. Jak długo jeszcze?

Kot, chory. Co więcej, Kot znowu w szpitalu. :-S

Sesja się zbliża, bardzo szybko, przeczuwam problemy, nie czuję się przygotowana wcale, ani psychicznie, ani praktycznie, ani nawet teoretycznie ;-). Za dwa dni zaliczenia z większości przedmiotów, a ja w lesie… Scarying.
W piątek egzamin, w przyszłym tygodniu egzaminy… a ja… again, w lesie.


A poza tym WAGA i LUSTRO. Moi dwaj najwięksi wrogowie ostatnich dni. Nie lubimy się, oj, nie lubimy. A jeśli mam wyjechać (jeszcze nie wiem tylko KIEDY!) do mojego ukochanego miejsca na ziemi, (ach Cote d’Azur, ma Cote d’Azur, je tres soupire pour toi! ) – to po prostu MUSZĘ SCHUDNĄĆ.
Posted by Picasa

No comments:

Post a Comment