ALL RIGHTS RESERVED
YOU ARE NOT ALLOWED TO USE ANY PHOTO, TEXT OR MOVIE FROM THIS PAGE
WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
NIE WOLNO BEZ POZWOLENIA UŻYWAĆ ŻADNEGO ZDJĘCIA, TEKSTU ANI FILMU Z TEGO BLOGA.
Sunday, March 29, 2009
Thursday, March 26, 2009
Wednesday, March 25, 2009
Lawenda Blue
Monday, March 23, 2009
Sunday, March 22, 2009
The Pyro - action figure
Posting from picasa - I am going to write in english cause lack of polish characters and accidents with shortcuts are driving me crazy.
Today my connection was cutting so often that instead of playing Team Fortress 2 on Steam, I made my own Pyro and played with it ;P. In plans: creating whole team. Team Fortress 2 rulez! ;-P
He is so shiny because protective layer is still wet.
Original one:
Saturday, March 21, 2009
Wednesday, March 18, 2009
Saturday, March 14, 2009
Friday, March 13, 2009
Ksiezyc przeszkadza mi spac. Nie lubie p
Ksiezyc przeszkadza mi spac. Nie lubie pelni. Snìlo mi sie, ze sledzil mnie doktor, ktory uczy nas psychoterapii - we snie probowal wyciagnac ze mnie najintymniejsze szczegoly mojego zycia :-S :-P
Wednesday, March 11, 2009
Bella
Przyszła dzisiaj pocztą Bella - miniaturka, będzie cudnym kompletem do Edwarda. Jeszcze mi Jake'a potrzeba :P. Jake musi być ciemny, piękny i drapieżny :)
Monday, March 9, 2009
Okruszki bzdurki
Detale:
1. Mój szef pachnie dzisiaj bosko.
Przypomina mi zapach Panów-W-Garniturach-Obowiązkowo-Z-Laptopami, którzy zazwyczaj siedzą w pierwszej klasie mojego samolotu. Oczywiście, w mojej klasie ekonomicznej też siedzą tacy panowie, ale inaczej pachną ;-). Ten zapach przypomina mi jednak biznesklasę. Do szczęścia brakuje mi jeszcze szczęku zamykanego nad głową luku bagażowego. Charakterystyczny trzask, czasem, gdy słyszę podobny dźwięk gdzieś w metrze, mam wrażenie, że wagon zaraz przyspieszy do granic możliwości i uniesie się w powietrze.
Tak czy inaczej, mój szef pachnie dzisiaj bosko, a ja mam ochotę zamknąć oczy i pójść jego śladem.
2. Tropiki.
W moim pokoju w pracy jest szalenie duszno. Nie ma czym oddychać, bo koleżanka Ania lubi tropiki. Wariuję, zdycham, powietrza, help, powietrza, błagam, całe szczęście, dzisiaj wcześniej wychodzę, jeszcze tylko 51 minut i będę mogła oddychać prawdziwym powietrzem, ach.
3. Kwiaty.
Dostałam amarylisa w sobotę, pre-kwiatek na Dzień Kobiet. Miło. Amarylis ewidentnie czuje się u mnie dobrze, od urósł o 10 cm. Zdjęcia robię mu dopiero od niedzieli rano, więc odnotowany wzrost będzie mniejszy. Mam nadzieję, że komputer mi się nie wyłączył w tak zwanym międzyczasie - zadanie na ten tydzień: vnc + wykombinować coś, by mój komputer po restarcie wysyłal mi sms.
4. Ad.2
Otworzyłam okno, nie wytrzymałam. Koleżanka pewnie zaraz je znowu zamknie, ale ja MUSZĘ POODDYCHAĆ.
5. Stres.
Trochę mnie dzisiaj zjada, stressss. W związku z powyższym ja nie zjadłam spaghetti obiadowego swego. Zjadłam za to płatki z jogurtem na śniadanie (170+92kcl) i 5 kulek mini zottarelli (5x17,5kcl)
6. Pogoda.
Dzisiaj smętna. Pada. Buro. Lubię taką pogodę.
7. Książki.
Przeczytałam Mały Słownik Chińsko-Angielski dla Zakochanych, ktoś na tylnej okładce napisał: "romantyczna komedia". Ani to romantyczne, ani to komedia, na dodatek, SPOILER ALERT, (spoiler) nie ma happy endu (/spoiler). Teraz czytam Koontza, na razie jest ok, koontzowato ;-) (ciężko by było inaczej), ale na razie jeszcze nie wciągająco. Zobaczymy co dalej.
Z Empiku muszę zamówienie odebrać swoje, Sherry Turkle "Life on the Screen: Identity in the Age of the Internet", przydatna do magisterki, pomijając fakt, iż zwyczajnie mnie interesuje.
8. Magisterka.
Zadania na ten tydzień - rozwinąć może nieco pierwszy rozdział, mimo iż doktor uwag nie miał. Stworzyć ANKIETĘ (czemu doktor napisał mi to wielkimi literami?) i spłodzić spis treści do magisterki. Spotkanie z doktorem... w piątek 13tego. W tym samym czasie stres samolotowy, samolot wieczorny, mam nadzieję, że bezpieczny.
9. Kubek.
Muszę sobie kupić nowy kubek do pracy, większy. Teraz mam półlitrowy, ale mi wystarcza na do około 14, a potem mi się nie opłaca herbaty robić, bo zanim przestygnie to już jest czas wyjścia z pracy ;-)
1. Mój szef pachnie dzisiaj bosko.
Przypomina mi zapach Panów-W-Garniturach-Obowiązkowo-Z-Laptopami, którzy zazwyczaj siedzą w pierwszej klasie mojego samolotu. Oczywiście, w mojej klasie ekonomicznej też siedzą tacy panowie, ale inaczej pachną ;-). Ten zapach przypomina mi jednak biznesklasę. Do szczęścia brakuje mi jeszcze szczęku zamykanego nad głową luku bagażowego. Charakterystyczny trzask, czasem, gdy słyszę podobny dźwięk gdzieś w metrze, mam wrażenie, że wagon zaraz przyspieszy do granic możliwości i uniesie się w powietrze.
Tak czy inaczej, mój szef pachnie dzisiaj bosko, a ja mam ochotę zamknąć oczy i pójść jego śladem.
2. Tropiki.
W moim pokoju w pracy jest szalenie duszno. Nie ma czym oddychać, bo koleżanka Ania lubi tropiki. Wariuję, zdycham, powietrza, help, powietrza, błagam, całe szczęście, dzisiaj wcześniej wychodzę, jeszcze tylko 51 minut i będę mogła oddychać prawdziwym powietrzem, ach.
3. Kwiaty.
Dostałam amarylisa w sobotę, pre-kwiatek na Dzień Kobiet. Miło. Amarylis ewidentnie czuje się u mnie dobrze, od urósł o 10 cm. Zdjęcia robię mu dopiero od niedzieli rano, więc odnotowany wzrost będzie mniejszy. Mam nadzieję, że komputer mi się nie wyłączył w tak zwanym międzyczasie - zadanie na ten tydzień: vnc + wykombinować coś, by mój komputer po restarcie wysyłal mi sms.
4. Ad.2
Otworzyłam okno, nie wytrzymałam. Koleżanka pewnie zaraz je znowu zamknie, ale ja MUSZĘ POODDYCHAĆ.
5. Stres.
Trochę mnie dzisiaj zjada, stressss. W związku z powyższym ja nie zjadłam spaghetti obiadowego swego. Zjadłam za to płatki z jogurtem na śniadanie (170+92kcl) i 5 kulek mini zottarelli (5x17,5kcl)
6. Pogoda.
Dzisiaj smętna. Pada. Buro. Lubię taką pogodę.
7. Książki.
Przeczytałam Mały Słownik Chińsko-Angielski dla Zakochanych, ktoś na tylnej okładce napisał: "romantyczna komedia". Ani to romantyczne, ani to komedia, na dodatek, SPOILER ALERT, (spoiler) nie ma happy endu (/spoiler). Teraz czytam Koontza, na razie jest ok, koontzowato ;-) (ciężko by było inaczej), ale na razie jeszcze nie wciągająco. Zobaczymy co dalej.
Z Empiku muszę zamówienie odebrać swoje, Sherry Turkle "Life on the Screen: Identity in the Age of the Internet", przydatna do magisterki, pomijając fakt, iż zwyczajnie mnie interesuje.
8. Magisterka.
Zadania na ten tydzień - rozwinąć może nieco pierwszy rozdział, mimo iż doktor uwag nie miał. Stworzyć ANKIETĘ (czemu doktor napisał mi to wielkimi literami?) i spłodzić spis treści do magisterki. Spotkanie z doktorem... w piątek 13tego. W tym samym czasie stres samolotowy, samolot wieczorny, mam nadzieję, że bezpieczny.
9. Kubek.
Muszę sobie kupić nowy kubek do pracy, większy. Teraz mam półlitrowy, ale mi wystarcza na do około 14, a potem mi się nie opłaca herbaty robić, bo zanim przestygnie to już jest czas wyjścia z pracy ;-)
Et si tu n'existais pas
Dis-moi pourquoi j'existerais
Rozmawiałyśmy o tym ostatnio z B i jakoś tak lekko stwierdziło nam się, że wszystko można przeżyć i czas leczy rany.
Od tego czasu często o tym myślę, prześladuje mnie ta piosenka..., a koniec końców jednak sądzę inaczej. Gdyby mój związek z Certain Person się zakończył zerwaniem, to tak, to by się dało przeżyć. Ale gdyby Certain Person uległa wypadkowi, gdyby zginęła, umarła.. to nie wiedziałabym w jaki sposób ułożyć sobie później życie.
Nie miałoby to żadnego sensu, skoro całe moje życie kręci się dookoła Certain Person, kiedy coś się dzieje, przeżywam coś, w myślach już sobie wyobrażam jak mu to opowiadam, jaka będzie jego reakcja, jeśli się odchudzam, to po to, żeby jemu się podobać, mój wolny czas spędzam z nim, co bym robiła gdyby nie to?
Potrafię sobie wyobrazić ewentualne rozstanie, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że miałoby go NIE BYĆ fizycznie, że nigdy więcej nawet nie miałabym szansy usłyszeć jego głosu, dotknąć jego ciała, poczuć jego zapachu, przeczesać jego włosów palcami, pocałować pełnych ust, usłyszeć jak mu minął dzień, opowiedzieć mu jak minął mój dzień, wtulić się w objęcia...
A przecież nie ma bezpieczniejszego i wspanialszego miejsca na świecie, niż jego objęcia...
Et si tu n'existais pas
Dis-moi pourquoi j'existerais
Dis-moi pourquoi j'existerais
Rozmawiałyśmy o tym ostatnio z B i jakoś tak lekko stwierdziło nam się, że wszystko można przeżyć i czas leczy rany.
Od tego czasu często o tym myślę, prześladuje mnie ta piosenka..., a koniec końców jednak sądzę inaczej. Gdyby mój związek z Certain Person się zakończył zerwaniem, to tak, to by się dało przeżyć. Ale gdyby Certain Person uległa wypadkowi, gdyby zginęła, umarła.. to nie wiedziałabym w jaki sposób ułożyć sobie później życie.
Nie miałoby to żadnego sensu, skoro całe moje życie kręci się dookoła Certain Person, kiedy coś się dzieje, przeżywam coś, w myślach już sobie wyobrażam jak mu to opowiadam, jaka będzie jego reakcja, jeśli się odchudzam, to po to, żeby jemu się podobać, mój wolny czas spędzam z nim, co bym robiła gdyby nie to?
Potrafię sobie wyobrazić ewentualne rozstanie, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że miałoby go NIE BYĆ fizycznie, że nigdy więcej nawet nie miałabym szansy usłyszeć jego głosu, dotknąć jego ciała, poczuć jego zapachu, przeczesać jego włosów palcami, pocałować pełnych ust, usłyszeć jak mu minął dzień, opowiedzieć mu jak minął mój dzień, wtulić się w objęcia...
A przecież nie ma bezpieczniejszego i wspanialszego miejsca na świecie, niż jego objęcia...
Et si tu n'existais pas
Dis-moi pourquoi j'existerais
Wednesday, March 4, 2009
Tuesday, March 3, 2009
Monday, March 2, 2009
Światło
Słońce i światło w gruncie rzeczy ma dla mnie ogromne znaczenie. Kontrast światła i cienia również. Padający na sufit cień statywu, wielkiego trójnogiego pająka, kiedy zasypiam, tęcze tańczące w pokoju, a gdy szukam źródła, znajduję dawno zapomnianą płytę cd. Odbicia w psiej metalowej misce z wodą, kiedy zastanawiam się jak fascynujący byłby świat, gdyby miał tak dziwne i sferyczne kształty jak owe odbicia, za każdym razem obiecuję sobie, że w końcu zrobię zdjęcie.
W zimie, okres świąteczny, i światło diod odbijające się w łańcuchach i bombkach, piękne. Ale najpiękniejszy jest śnieg - śnieg w mroźną noc, kiedy skrzy się i mieni w świetle księżyca, a ja nie potrafię uchwycić tego na zdjęciu i zatrzymać na zawsze. Uwielbiam to iskrzenie, uszczęśliwia mnie.
Słońce w sobotę i niedzielę rano, w sobotę, dodaje mi energii, w niedzielę, rozleniwia mnie, sprawia, że czuję się rozkosznie, że wyciągam się w plamach słońca na podłodze i czuję jak kot, ciepło, leniwie, rozkosznie i zmysłowo.
Chwile ulotne - detale
Gdyby życie było MMORPG moim stylem gry była by eksploracja. Zastanawiam się co jak działa, sprawdzam, obserwuję.
Zauważam detale, detale są dla mnie ważne. Końcówka futerka z paska mamy zaplątana w pas, w samochodzie. Odbicie kwiatków z mojego kubka w lśniącej powierzchni mojego biurka. Iskrzenie płatków Edwarda, kiedy pada na nie słońce. Sposób w jaki słońce oświetla popołudniu moją ścianę koło kominka. Odblask światła w kryształowej szklance pełnej coli. Ptak przelatujący koło mojego okna, samochód, który na tylnej szybie ma naklejkę z psem. Detale, detale, detale.
To właśnie tworzy moje życie, z tego układam moje własne całości, moje własne puzzle.
Sunday, March 1, 2009
B'Day Cookies
Kruche czekoladowe:
300gr mąki
200gr masła
100gr cukru
2 żółtka
2 łyżki śmietany
4 łyżki kakao
Składniki zagnieść razem, wyrobić gładkie ciasto, schować do lodówki na godzinkę, po tym czasie podzielić na kawałki, rozwałkowywać, wykrajać kształty, piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez jakieś 10-15 minut (w zależności od wielkości ciasteczka).
Kruche waniliowe:
300gr mąki
200gr masła
100gr cukru, w którym wcześniej zanurzona była przez dłuższy czas laska wanilii
2 żółtka
2 łyżki śmietany
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
Składniki zagnieść razem, wyrobić gładkie ciasto, schować do lodówki na godzinkę, po tym czasie podzielić na kawałki, rozwałkowywać, wykrajać kształty, piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez jakieś 10-15 minut (w zależności od wielkości ciasteczka).
Cynamonowe:
300gr mąki
90gr masła
90gr cukru
120gr sztucznego miodu
1 jajko
3 łyżeczki cynamonu
½ łyżeczki sody
Miód, cukier i masło wrzucić go garnuszka, podgrzać, rozpuścić, wymieszać, odstawić do ostygnięcia. Do miski wsypać wszystkie suche składniki, dodać jajko, dodać masę miodową z garnuszka, wszystko razem wymieszać. Ja nie używam miksera, na początku mieszam mieszadełkiem (trzepaczką), a potem wyrabiam ręką. Zrobić kulkę i hop do lodówki na pół godziny. Po tym czasie wyjąć, podzielić na kawałki, rozwałkować, wyciąć kształty, piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez 8 minut.
Uwaga – na początku są miękkie, ale szybko twardnieją. Należy je ostudzić na kratce, a potem natychmiast schować do metalowej puszki lub szklanego słoika, zamknąć - i tak przechowywać.
Subscribe to:
Posts (Atom)