Tuesday, December 4, 2007

Ja być zmęczona

Ależ jestem zmęczona, normalnie padam na pyszczek. Pograłabym... [rozmarzona], może dzisiaj się uda....?

***
Psie słońce moje spędza ze mną dużo czasu aktualnie, nareszcie, i nie daje mi nic zrobić, po przyjściu do domu, za wyjątkiem porządnego mizianka. Więc się miziamy, miziamy, miziamy i miziamy i wciąż miziamy, a jak tylko się miziać przestajemy - to Psie Słonko moje, z wyraźnym niezadowoleniem, warczy, burczy, wreszcie jęczy, aż do skutku (a skuteczny jest, że hoho!), więc co robimy potem? Znów się miziamy :P. Czasem miziamy się jedną ręką, podczas gdy drugą PRÓBUJĘ rozpakowywać plecak, ewentualnie napić się herbaty, co jednakże bywa trudne do wykonania, z poziomu podłogi. :P Tak czy inaczej moje czarne psie szczęście kocham najbardziej na świecie i uwielbiam maksymalnie.

***
Dziś rano obudziłam się o nieludzkiej godzinie 5:50, z postanowieniem, iż wstanę, poćwiczę. Postanowienie chyba jednak szybko postanowiło :P pójść spać, a ja, wkrótce, tuż za nim. Mniam, miło było się przespać tę godzinkę więcej, nawet jeśli we śnie zaatakowali mnie kosmici... Brr.

Drugi raz zwlekłam się z łóżeczka dopiero po siódmej, obsypana maminymi całuskami życzeniowymi :P.

***
Wlazłam na wagę.

Cóż za horror!!!!
Od jutra raczej nie będę miała już takiego dylematu jak dzisiaj rano, po prostu wstaję, i ćwiczę. A wieczorem, zamiast głupio poświęcać godzinę "ćwiczeniową" na pracę (ach czemuż, czemuż, czemuż oni wszyscy każą mi pracować i wszyscy czegoś ode mnie chcą! ;P, nie dość, że w pracy, to jeszcze w domu, i wieczorami, i w weekendy, i jeszcze mnie przekupują ciastkami :P )

Od jutra ciastkom mówimy nie!
I redukujemy liczbę wrednych, wstrętnych kalorii. Do minimum! Ot co.

***
No i jeszcze ludzie, pff, wszyscy jacyś tacy towarzyscy :P. Czy ja wyglądam na zwierzę stadne? Towarzyskie? Aż mi brakuje wymówek, żeby odmawiać wypadów do Sphinxa, do kina (tak, tak, ja rozumiem, że ten nowy film wydaje się być taki fajny), na bilard, na piwo (ble), na imprezę, na noc horrorów (osiem godzin? o ludzie..., spać) na wspólne oglądanie dvd, na wspólne uczenie się, na wspólne zakupy, na milion innych rzeczy robionych wspólnie z różnymi ludźmi. Na dodatek, jak się zgodzę na wypad jeden to już zaraz się sypie cała lawina zaproszeń, a na kolejny(!) dodatek :P, dostaję zaraz po głowie "bo przecież z nią poszłaś, a ze mną nieeeee? już mnie nie luuuubiiiiiszzzzz?". Lubię :P, ale jestem wybitnie nietowarzyska :P.

Jednakże (jak to się stało??) kalendarz na ten tydzień full, i nie, przykro mi, ale jeszcze miałabym gdzieś pójść w piątek w nocy? Nieeeee, wolę pograć :P.

I love my computer, it makes me feel alright :P

15:55
Czas do domku, czas do domku, lalalala....

A nie, nie do domku, zapomniałam. Dzisiaj Sphinx... I jakże ja mam się wykręcić od tego kina na dodatek, hę?

***
Do szkoły/pracy jechałam dzisiaj 3 godziny, tak btw, wypadek był o.O, groźny... i moja ulica była kompletnie nieprzejezdna. Całe trzy godziny podduszałam się w gorącym autobusie, wisząc pomiędzy ludźmi, pff. Oglądałam potem zdjęcia z tego wypadku, wygląda to koszmarnie, jednakże z Życia Warszawy wynika, iż kierowcy przeżyli (cud, sądząc po wyglądzie obydwu samochodów) i są w szpitalu, nawet nie w stanie bardzo ciężkim. Samochody jednak wyglądają strasznie, miazga. Brr.

***
16:00
Już? Tak szybko? Jedyny czas wolny miałam podczas ostatniej półgodzinki ;).
And that is all, folks, for today, cya later :P.

No comments:

Post a Comment